Górnik wraca do gry. Pokonał na wyjeździe Termalikę

Piłkarze Górnika wreszcie się przełamali. Po dziewięciu spotkaniach bez zwycięstwa zespół z Łęcznej pokonał w Niecieczy Termalicę Bruk- Bet 2:0. To sprawiło, że zespół trenera Jurija Szatałowa nadal liczy się w grze o zachowanie ekstraklasowego bytu.

Natomiast szkoleniowca zielono-czarnych na ławce trenerskiej nie było, gdyż został ukarany przez Komisję Ligi odsunięciem od dwóch spotkań. Jak się okazało pod jego nieobecność zespół wywalczył cztery punkty, gdyż przed tygodniem łęcznianie zremisowali w Kielcach z Koroną. Praktycznie dla Górnika było to spotkanie z cyklu być, albo nie być, gdyż porażka stawiałaby drużynę w szalenie trudnej sytuacji. Górnicy jechali do Niecieczy z mocnym postanowieniem zrewanżowania się za porażkę u siebie, kiedy to przegrali 1:2. Sztab szkoleniowy dokonał kilku roszad w składzie. W obronie od początku zagrał Maciej Szmatiuk, do pomocy został przesunięty Radosław Pruchnik, a w ataku wystąpił Przemysław Pitry, z kolei w drugiej linii od pierwszego gwizdka arbitra grał też Tomasz Nowak. I właśnie ten ostatni wspaniałą przewrotką tuż po rozpoczęciu gry chciał zaskoczyć... Nowaka - Sebastiana, ale bramkarz gospodarzy zdołał piłkę wybić. Wprawdzie był spalony, ale sama akcja dawała nadzieję, że łecznianie są w tym meczu w stanie coś zdziałać. W 18. minucie, po akcji z głębi pola piłka trafiła do Bartosza Śpiączki, który pociągnął kilka metrów, strzelił, lecz minimalnie chybił. W 25. min. kontuzji ręki doznał Dariusz Jarecki, były gracz Górnika i musiał opuścić boisko. Łęcznianie nadal napierali i ich wysiłki zostały wreszcie nagrodzone. W 31. minucie Pitry ograł w polu karnym dwóch obrońców niecieczan i technicznym uderzeniem uzyskał dla Górnika prowadzenie. Pod koniec pierwszej połowy Termalica nieco przycisnęła, ale niewiele z tego wynikało, bo obrona zielono-czarnych grała bardzo uważnie i do przerwy gospodarze przegrywali 0:1.

Pierwszą dobrą okazję do zdobycia gola po zmianie stron stworzyli łęcznianie, niestety piłkę po strzale Śpiączki pewnie wyłapał Sebastian Nowak. W 63. minucie doszło do fatalnego zderzenia bramkarza Górnika Sergiusza Prusaka i Vladislavsem Gutkovskisem. Mocno poturbowany łęczyński golkiper musiał opuścić boisko, a w jego miejsce wszedł dawno nie oglądany Silvio Rodić. Z upływem czasu próbujący doprowadzić do wyrównania gracze Termaliki zaczęli nieco rozluźniać swoje szyki obronne. Próbowali to wykorzystać łęcznianie i wyprowadzali groźnie kontry, niestety brakowało skutecznego wykończenia. W 74. minucie Górnik miał sporo szczęścia, bo najpierw piłkę po uderzeniu Bartłomieja Babiarza odbił Rodić, a po chwili uderzył z dystansu Artem Putiwcew, jednak tym razem futbolówka trafiła w słupek. Gospodarze coraz bardziej naciskali, ale gola strzelili łęcznianie. W 88. minucie zagrana z głębi pola piłka trafiła do ustawionego między dwoma obrońcami Jakuba Świerczoka, ten ich wyprzedził, a potem ograł bramkarza i podwyższył rezultat na 2:0. Termalica walczyła do końca, groźnie strzelali Mateusz Kupczak i Pavel Stano, ale w pierwszy przypadku udaną interwencją popisał się Rodić, a uderzenie tego drugiego było minimalnie niecelne. Tak więc piłkarze z Łęcznej po raz pierwszy w tym roku wygrali na boisku rywala.

W następnej kolejce Górnik spotka się 7 maja na własnym boisku ze swoimi imiennikami z Zabrza.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

Termalica Bruk Bet 0

Górnik Łęczna 2 (1)

Bramki: Pitry (31.), Świerczok (88.)

Termalica Bruk-Bet: Nowak - Pleva, Stano, Putiwcew Ż, Jarecki (25. Ziajka Ż) - Foszmańczyk (61. Misak), Babiarz, Kupczak, Biskup (74. Plizga) - Gutkovskis, Kędziora.

Górnik: Prusak (69. Rodić) - Sasin, Bozić, Szmatiuk, Leandro - Pruchnik, Bednarek - Bonin, Nowak, Śpiączka (66. Piesio) - Pitry (76. Świerczok).

Sędziował: Krzysztof Jakubik z Siedlec.

Widzów: 3127.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.